Wybierz swój kraj lub region


South Africa

EN

Canada

FR EN

México

ES EN

United States

EN

Australia

EN

China / 中国

ZH EN

India

EN

South Korea / 대한민국

KO EN

Malaysia

EN

Singapore

EN

Taiwan / 台灣

ZH EN

Thailand

TH EN

Vietnam

VI EN

Česká Republika

CS EN

Danmark

DA EN

Deutschland

DE EN

España

ES EN

France

FR EN

Ireland

EN

Österreich

DE EN

Polska

PL EN

Szwecja

SV EN

Netherlands

NL EN

Norwegia

EN

Global

EN

Zacznij pisać, aby uzyskać sugestie

Sugestie wyszukiwania

Sugestie są ładowane


Sugestie dotyczące produktów

Sugestie są ładowane


Nie ma rzeczy niemożliwych

Rozmowa z Aleksandrą Drozd, Dyrektor Produkcji w KK Wind Solutions

10.03.2020

Zawsze chciała pracować w przemyśle, bo zwyczajnie ją to interesowało. Nie zastanawiała się czy kobieta się tam nadaje czy nie. Zależało jej na menedżerskim stanowisku, żeby mieć udział w tworzeniu organizacji. Wierzy, że niezależnie od płci, możemy dowolnie pokierować swoją karierą zawodową. Bo wszystko jest możliwe, a bariery tak naprawdę tkwią w nas samych.

Aleksandra Drozd, Dyrektor Produkcji w KK Wind SolutionsAktualnie Aleksandra Drozd jest Dyrektorem Produkcji w firmie KK Wind Solutions, oferującej podsystemy i sterowniki do turbin wiatrowych. Zarządza jedną z trzech jednostek produkcyjnych (firma ma strukturę macierzową), w której skład wchodzi 230 osób. Są to zarówno osoby bezpośrednio związane z produkcją, jak i pracownicy innych działów, na przykład inżynierowie, logistycy czy specjaliści kontroli jakości.

Przyznaje, że zarządzanie tak zróżnicowanym zespołem jest sporym wyzwaniem, bo niektórzy jej podwładni mają poza nią jeszcze jednego szefa. – Ale ja nigdy nie bałam się wyzwań – mówi.

Kwestia odwagi

W KK Wind Solutions kandydowała na stanowisko Szefa Logistyki. Po długim i wymagającym procesie rekrutacji okazało się, że jej pomysły i kompetencje przydałyby się w innym obszarze. Zaproponowano jej posadę Dyrektora Produkcji. Dała sobie dzień na zastanowienie, ale właściwie od razu wiedziała, że w to wejdzie. Odwaga w podejmowaniu decyzji to jej zdaniem jedna z najważniejszych cech dobrego menedżera, niezależnie od tego czy jest kobietą czy mężczyzną. Do tego dochodzi odpowiedzialność za siebie i innych oraz asertywność.

Przyznaje, że na początku to właśnie asertywności jej brakowało. Brała na siebie zbyt dużo zadań i obowiązków, za bardzo chciała się wykazać. – Dziś uważam, że umiejętność delegowania zadań uczyniła mnie lepszą menedżerką. Zrozumiałam, że w dobrze pojętej asertywności nie chodzi tylko o ochronę siebie, ale także o danie szansy innym, aby oni też mogli się zaangażować, pokazać co potrafią.

Przykład idzie z góry

Zapytana czy zarządzanie mężczyznami z pozycji menedżera-kobiety w mocno technicznym obszarze nastręczało jej kiedykolwiek trudności, odpowiada, że nigdy nie odczuła negatywnego nastawiania w stosunku do swojej osoby. – Sama byłam zaskoczona, że ludzie to w pełni akceptują. Z pewnością jest to kwestia kultury organizacyjnej w naszej firmie. Bardzo duży nacisk kładziemy na wzajemny szacunek i akceptację różnorodności w każdym aspekcie. Jest to podkreślane praktycznie na każdym kroku, a wszelkie przejawy dyskryminacji są tłumione w zarodku. Sądzę, że nawet jeśli ktoś miałby problem z zaakceptowaniem kobiety-szefa, to na pewno nie ośmieliłby się tego powiedzieć na głos.

– Oczywiście, trochę trywializuję, bo tak naprawdę nie chodzi o pozory, ale o to, że dzięki konsekwentnie przestrzeganej kulturze organizacyjnej zmienia się wewnętrzne nastawienie i mentalność całego zespołu. Widać to na przykładzie naszej firmy, gdzie w zupełnie naturalny sposób ustalił nam się parytet. Na 1100 zatrudnionych około połowę stanowią kobiety. Ma to swoje odzwierciedlenie również w managemencie, gdzie dwa z trzech stanowisk Dyrektora Produkcji piastują kobiety. Kobietami są również Dyrektorzy Logistyki, Finansów i HR.

– Mamy zdecydowanie większy odsetek kobiet w firmie niż nasi koledzy z macierzystej jednostki w Danii. Myślę, że Polska w ogóle wypada w tej kwestii dość dobrze na tle świata czy Europy. Znam dużo kobiet na menedżerskich stanowiskach w różnych branżach. Odrobiliśmy lekcje z równouprawnienia i raczej nie mamy się czego wstydzić.

Sposób na faceta

Choć nasza rozmówczyni nigdy nie miała większych problemów ze współpracą z mężczyznami, to przyznaje, że na początku było jej trochę trudno. – Może nawet nie tyle trudno co zabawnie – wspomina. – Pamiętam jak na początku mojej pracy koledzy chyba nie do końca wierzyli w to, że znam się na swoim fachu tak dobrze jak oni. Mieli tendencje do szczegółowego tłumaczenia mi często oczywistych rzeczy. Starałam się podchodzić do tego na luzie – po prostu wyciągnąć dla siebie jak najwięcej i spokojnie przeczekać ten okres 'męskiej edukacji'.

– Z kolei w innym aspekcie moich zawodowych relacji z mężczyznami musiałam silniej zaznaczać swoją obecność. To było wtedy, kiedy jeździłam w męskim gronie na spotkania z dostawcami. Podczas rozmów często zdarzało się, że zwracali się oni bezpośrednio do moich kolegów, pomijając moją osobę. Nie irytowało mnie to. Po prostu asertywnie włączałam się w rozmowę pokazując, że też mam tu coś do powiedzenia.

– Być może gdybym miała inną naturę, to by mnie to dołowało, ale ja się po prostu nie zrażam. Tak już mam, że konsekwentnie dążę do celu i wierzę w swoje możliwości. Jestem najlepszym przykładem, że to naprawdę działa. Dziś często mam wrażenie, że mężczyznom imponuje moje stanowisko i to co osiągnęłam. Odczuwam ich szacunek i uznanie.

Lider z uczuciami

Czy przypisywana kobietom emocjonalność może stanowić przeszkodę na drodze do zawodowego sukcesu? Zdaniem Aleksandry Drozd emocje nie są wyłączną domeną kobiet i wcale nie muszą przeszkadzać w zarządzaniu. – Fakt bycia liderem nie sprawia, że przestajesz być człowiekiem, a każdy człowiek ma przecież uczucia i charakterystyczny dla siebie sposób ich wyrazu. Nie można udawać kogoś kim się nie jest.

– Z pewnością trzeba nauczyć się je kontrolować – te dobre wspierać, a złe powstrzymywać. Myślę, że z wiekiem jest to łatwiejsze. Pewien zasób doświadczenia, który zdobywamy po drodze, pozwala nam przewidywać różne sytuacje i reakcje, dzięki czemu łatwiej jest przyjmować je bez nadmiernych emocji. Uważam jednak, że to nie emocjonalność jest największą przeszkodą na drodze do sukcesu zawodowego kobiet, ale zaniżone poczucie własnej wartości. To jest nasz realny problem.

Nie podcinajmy sobie skrzydeł

Kobiety w biznesie są wobec siebie za bardzo krytyczne. Brak im wiary w siebie. Tymczasem, jak twierdzi Aleksandra Drozd, nie ma rzeczy niemożliwych, a bariery, również te w życiu zawodowym, są tak naprawdę w nas samych. – Mnie też trochę zajęło, zanim doszłam do tej postawy, jaką mam teraz. Musiałam sporo w sobie przepracować. Na przykład pozbyć się przekonania, że nie jestem wystarczająco dobra, stale wychodzić poza swoją strefę komfortu. Nauczyłam się odważnie podejmować nowe wyzwania, zbierać różne doświadczenia, również te negatywne, wychodzić z inicjatywą. My kobiety mamy z tym pewien problem, bo w dzieciństwie uczą nas, abyśmy były grzecznymi, skromnymi dziewczynkami i za bardzo się nie wychylały.

Obserwuję nieraz skutki takiego wychowania u swoich podwładnych – kobiet, w których ja już widzę jakiś potencjał, a one wciąż boją się pójść naprzód. To jest trochę tak, że same podcinamy sobie skrzydła. Na przykład na rozmowach o pracę powszechnym zjawiskiem jest, że kobiety oczekują znacznie niższego wynagrodzenia niż mężczyźni aplikujący na to samo stanowisko. Nie uważam, że wynika to z braku świadomości, bo informacje o przeciętnych zarobkach w danych branżach są raczej ogólnie dostępne, ale z tego, że kobiety same się 'przycinają' do pewnych ram, z których już dawno powinny się uwolnić. Ale nie demonizujmy, myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, aby to zmienić. Ważne jest, żeby współpracować, inspirować się i uczyć od siebie nawzajem.

Kooperacja, nie rywalizacja

Aleksandra Drozd uważa, że dobra współpraca między kobietami i mężczyznami jest możliwa, co więcej bardzo korzystna dla organizacji. Kobiety zwykle dążą do pracy zespołowej i nie biorą udziału w męskiej rywalizacji. – Z pewnością wnoszą do zespołu pewną łagodność – mówi. – Mają więcej empatii i bardziej opiekuńcze podejście do pracowników. Mężczyźni są natomiast mocno skoncentrowani na samym zadaniu i często nie zauważają, lub może ignorują wszystko to co dzieje się wokół. W pewnych okolicznościach jest to lepsze, praktyczniejsze podejście.

– Muszę natomiast przyznać, że w naszym przypadku najlepiej sprawdza się właśnie ten mix. Bardzo dobrze nam się współpracuje w dobrze zbalansowanym mieszanym zespole. Mężczyźni doskonale rozpracowują kwestie techniczne, z kolei my kobiety podchodzimy bardziej procesowo, analizujemy każdy szczegół. W sumie daje to świetne rezultaty dla firmy.